środa, 19 sierpnia 2015

Zachód zdobyty!

Przerwa w drodze do Niemiec.
15 lipca wieczorem Kiki chodziła cała nerwowa i przynosiła mi wszystkie zabawki do torby, bo "MAMO?! JAK TO NIE MOGĘ WZIĄĆ WSZYSTKICH?!" :D Ja próbowałam się skupić na spakowaniu swoich rzeczy oraz Kiki, żeby niczego nie zapomnieć. A Kiki usiłowała mnie rozpraszać i jej się udawało. Późnym wieczorem, a teoretycznie to w nocy skończyłam nas pakować. Na szczęście mały gamoń już spał i nie męczyła mnie swoimi zabawkami i miną "MAMUSIU TĄ TEŻ CHCĘ WZIĄĆ!" Co prawda w ogóle prawie nie spałam tej nocy, bo w głowie ciągle powtarzałam sobie co spakowałam i czy wszystko mam xd Więc tą noc spędziłam nad robieniem listy w myślach przy chrapaniu zmęczonego życiem yorka ;p Spałam może jakieś 2 godziny.. O 3 obudził mnie budzik. Kiki smacznie spała do czasu kiedy zaczęłam wynosić torby wtedy zaczęła dreptać w tą i z powrotem od czasu do czasu popiskując jakby chciała nam dać znak, że też tu jest i żebyśmy jej nie zapomnieli ;pp Około 4;30 udało nam się wyjechać w drogę podczas której miałyśmy do pokonania około 800 km.
Podróż minęła nam spokojnie. Mysza całą drogę przespała jak zawsze. Kiki jest idealnym psem do podróży. Uwielbia jeździć autem. Po 5 godzinach męczenia się na polskich drogach przez najróżniejsze wioski i od czasu do czasu drogę szybkiego ruchu (wow!) dojechałyśmy do ostataniej stacji przed granicą na której zrobiłyśmy pierwszą przerwę. Kiki miała okazję napić się, załatwić swoje potrzeby ale także trochę pobawić się malinką i porobić sztuczki i komendy.
Druga część podróży, czyli po stronie niemieckiej minęła nam spokojniej i szybciej, bo tylko 3 godziny jazdy i cały czas po autostradach. Jakoś po 13 byłyśmy już na miejscu całe i zdrowe chociaż zmęczone podróżą. 
Byłyśmy tam miesiąc. Nie będę opisywać każdego dnia po kolei, bo sama nie pamiętam co robiłyśmy we wszystkie. Ale w postaram wam się to skrócić i opisać tutaj.

Przede wszystkim:
  • Dużo spacerów codziennie był przynajmniej jeden długi spacer, na którym nie zabrakło piłeczek i różnych zabaw,
  • Ćwiczyłyśmy też nasze frisbee i są efekty, z których jestem dumna bardzo - od czasu do czasu wyciągałyśmy dekielki i rzucałyśmy. Moje rzuty bardzo się poprawiły, a Kiki z każdym treningiem coraz bardziej jest nakręcona na kawałki plastiku ale też bardzo ładnie przy tym myśli. Muszę stwierdzić, że przy frisbee myśli lepiej niż czasami przy ukochanej ażurowej piłce.
  • Poprawiły się nasze więzi, które są teraz jeszcze mocniejsze i mam nadzieję, że teraz będą już coraz silniejsze.
  • Kiki schudła, a jej sylwetka i forma poprawiły się,
  • Jeżdżenie traktorem - Kiki pierwszy raz miała okazję jechać takim pojazdem, a ja prowadzić go, Kiki doszła też do wniosku, że traktory są super i z chęcią w nim spała lub grzecznie siedziała. Czasami szczekała na psy, które po raz pierwszy były od niej wszystkie mniejsze więc mogła je obszczekać, kombajn też został obszczekany xd
  • Wodowania co prawda było mało, ale było. Teraz w Polsce to nadrobimy.
  • Dużo zdjęć i filmików - czego skutkiem jest filmik z pobytu w Niemczech, który jest na końcu tego postu, a zdjęcia stanowią świetną pamiątkę. Na pewno powrócę do nich podczas deszczowych jesiennych dni czy mroźnych i śnieżnych wieczorów.


Jak widać było aktywnie i ciekawie. Parę razy zgubiłyśmy piłki ale na szczęście następnego dnia lub jeszcze tego samego je znajdowałyśmy. Ratowałam też piłkę ażurową, którą Kiki wrzuciła do rowu pełnego wody, więc wisiałam głową w dół z patykiem i szukałam po dnie naszej piłki. Kiki przez cały czas siedziała i mi piszczała nad uchem. Misja zakończyła się sukcesem. A Kiki z każdym spacerem udowadniała mi, że z nią nie można się nudzić, a jak już robi się nudno to ona zrobi znajdzie mi zajęcie i atrakcję.


Oczywiście nie zabrakło też leniuchowania, bo czasami upał nie pozwalał na wariacje za piłką czy frisbee, więc Kiki leniuchowała w domu. A wieczorem wybierałyśmy się na spokojny spacer podczas którego mysza mogła sobie niuchać i spokojnie spacerować, chociaż podczas takich spacerów zachodziła mi drogę siadała i patrzała się jakby chciała powiedzieć "DOBRA KONIEC ŻARTÓW MATKA, WYCIĄGAJ PIŁKĘ!". 

Grzechem byłoby nie pojechanie do zoologicznego i nic nie kupienie to musiałam być wierna tradycji xd I w piątek pojechałam do ulubionego sklepu razem z Kiki ;p Nasze zakupy możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Oprócz tego kupiłam Kiki zwykłą czarną przepinaną smycz, bo jedną jedyną, którą miałam to zgubiłam :D Kiki rzadko kiedy chodzi na smyczy ze mną a jak już wezmę smycz to ją gubię ;)
W niedzielę przed 12 wyjechałyśmy do domu. Podróż minęła nam spokojnie, chociaż im bliżej Gdańska tym cieplej się robiło. Mi cała droga się dłużyła ale daliśmy radę. Kiki zaliczyła nawet kąpiel pod prysznicem na jednej z stacji, jakoś musiałam ją schłodzić ;) Około 20 byłyśmy  całe i zmęczone w domu. Wniosłyśmy tylko z mamą rzeczy z samochodu i od razu pojechałyśmy po rude, które czekały na nas u hodowczyni :)) I tak od niedzieli wieczora jesteśmy szczęśliwe, bo znowu wszystkie razem ♥

Na koniec jeszcze tylko filmik z naszego wyjazdu.
Miłego oglądania! :)


PS W ten weekend będzie można nas spotkać na Międzynarodowej Wystawie Psów w Sopocie. Będzie może ktoś z was? :)

Claudia&Kiki&Maybe&Indy

wtorek, 11 sierpnia 2015

Różowa moc w szelkach od Dog Store!

Jak wiadomo Kiki jest w typie yorka, a ta rasa i dodatkowo bycie suczką zobowiązuję do posiadania przynajmniej paru różowych rzeczy xd Tak więc od początku lipca Kiki posiada różowe szelki norweskie, które otrzymałyśmy do testowania od sklepu Dog Store.


Dostałyśmy dwie sztuki takich szelek różnią się tylko tym, że jedne mają podszycie, a drugie nie. Od początku używamy tylko jednych z podszyciem, drugie leżą w szafie. Ale recenzja dotyczy ogólnie szelek od Dog Store :)) Jak zawsze kontakt z firmą świetny i bezproblemowy. Jeśli chodzi o wysyłkę to była zrealizowana w tempie ekspresowym.


Pierwsze wrażenie gdy wyciągnęłam je z koperty "WOOOW! Wyglądają o wiele lepiej niż na zdjęciach". Byłam i dalej jestem bardzo pozytywnie zaskoczona nimi. Tasiemka, kolor szelek oraz ich wykonanie na 6! :D

Jeśli chodzi o wytrzymałość. Hmm.. Jedynie to tylko klamra jest porysowana, ale nie dziwi mnie to. To co przeszły to im wybaczam te drobne ryski ;p Nie ma też się czemu dziwić kiedy ma się małego psa, który swoim podwoziem jeździ po wszystkim jak leci ;p Przynajmniej ja tak mam w przypadku mojego turboszczura ;p

Szelki od początku jeżdżą z nami wszędzie, przeżyły z nami już praktycznie wszystko oprócz śniegu i mrozu, ale wszystko w swoim czasie :D Z wyglądu są świetne ale najważniejsza kwestia dla mnie to wygoda dla psa. Jak z nią jest w tych szelkach?
Odpowiedź prosta nie mam żadnych zastrzeżeń, Kiki również. Leżą na niej najlepiej z wszystkich naszych szelek. Nie spadają z niej, nie zmieniają swojego położenia podczas ruchu, nie ocierają, nie barwią i przede wszystkim nie ograniczają jej ruchów w żadnych fizycznych aktywnościach. Są po prostu IDEALNE. Kiki i ja je uwielbiamy nie mamy co do nich zastrzeżeń :)


Podsumowując szelki są super! Mnie zachwyciły swoim wyglądem, a Kiki wygodą. Obydwie jesteśmy bardzo z nich zadowolone. Bardzo dziękujemy Dog Store za szelki, które dają nam różową moc! :D




PS W niedzielę wracamy już do Polski, więc w przyszłym tygodniu możecie się spodziewać posta o wakacjach w Niemczech dodatkowo w poście będzie też filmik z naszego pobytu :)

Claudia&Kiki